W moim artykule postaram się poruszyć ważną, choć mało przez większość wędkarzy rozważaną kwestię: kiedy łowimy karpie dla czystego hobby a kiedy staje się ona dla nas swoistym sposobem na życie.
Jeżdżąc na wyprawy karpiowe często spotykam różne osoby, z niektórymi udaje mi się czasem poruszyć tę kwestię. Wiadomo, co osoba to inny pogląd na tę sprawę i inne podejście do tematu. Czasami mam wrażenie ,że dla niektórych łowienie karpi jest ważniejsze niż życie prywatne… ;) choć w moim przypadku jest bardzo podobnie. Po ostatniej zasiadce bardzo dużo czasu zajęły mi rozważania, gdzie jest granica między prawdziwą pasją, a sposobem na życie, uzależnieniem się od „karpiowania”
Zagłębiając się w temat mam wrażenie że większość z łowców karpi , to w pewnym sensie osoby uzależnione, które nie wyobrażają sobie, że mogły by inaczej spędzić wolny czas niż na zasiadce. Nic w tym dziwnego bowiem łowienie odpręża i relaksuje, ale gdzie jest ta granica?
Moim zdaniem jest ona bardzo cienka i przesuwalna. A wszystko zależy od tego jakie mamy podejście do łowienia, jeśli łowimy tylko aby zabić czas, spędzić urlop nad wodą nie wiążąc z łowieniem swojego życia, to jak dla mnie jest to zwykłe hobby. Zasadniczą różnicą w tym temacie jest podejście do samego łowienia. Ja jak i wiele innych osób spędzam nad wodą każdą wolną chwilę, a będąc w pracy obmyślam nowe taktyki na zasiadki itp. Czy jestem więc uzależniony od łowienia?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, można powiedzieć że to zwykła pasja, ale w moim wypadku staje się czymś więcej. Łowienie staje się dla mnie czynnością bardzo naturalną, bez której nie potrafię wyobrazić sobie życia. Patrząc na to, jak większość z nas podchodzi do tematu coraz bardziej mnie ciekawi gdzie jest ta granica?
Analizując wszystkie za i przeciw przyszło mi do głowy że, może to wszystko zwykła moda na coś nowego, co przeminie z dnia na dzien. Że za rok, dwa przeminie ta moda i nad wodą będzie mniej ludzi z karpiowymi klamotami. Jednak to też jest kwestia sporna bowiem „karpiarstwo” rozwija się u nas w najlepsze, prężnie pojawiają się nowe łowiska, które jak magnes przyciągają nowych wędkarzy. Wracając jednak do sedna sprawy, wciąż pozostaje nie rozgraniczona pasja od sposobu na życie. Coraz trudniej dostrzec gdzie ona tak naprawdę się znajduje. Może jedyną granicą jest nasza ludzka psychika, która tak naprawdę motywuje nas do działania, oraz która stawia nam cele które za wszelką cenę chcemy osiągnąć.
Jak dla mnie jedyną zauważalną granicą jest nasza mentalność, bowiem to właśnie ona popycha nas do działania. To dzięki niej powstały tak szczytne reguły na C&R czy No Kill. Tak więc wszystko wskazuje na to, że nie każdy pasjonat traktuje swoje hobby jako receptę na życie.
Podsumowując swoje rozmyślania dochodzę do wniosku że granica miedzy pasją a traktowaniem hobby jako sposobu na życie jest bardzo cienka. Nie każdy z nas zdaje sobie sprawę, że już dawno jego pasja przerodziła się w swoisty sposób na życie. Myślę, że dzięki tym kilku zdaniom uda mi się dać do myślenia wielu wędkarzom, a każdy z nich zastanowi się czym jest dla niego łowienie karpi. Dla mnie zawsze każdy karpiarz będzie wędkarzem, bo przecież wszystko od wędkarstwa się zaczęło. Dlatego poszczególną przynależność pozostawiam każdemu z osobna. W moim przypadku jest to chroniczne uzależnienie od łowienia karpi ;) bowiem nie wyobrażam sobie życia bez przepięknego dźwięku sygnalizatora…
MarekKrawczyk
tel. 503066667BartoszMalinowski
tel. 600837697